Co nowego w Sephorze? TONY MOLY :)
Hej!
Dziś obiecany post o Tony Moly - czyli - co pojawi się wiosną/latem 2016 w Sephorze i moje zdanie na temat tych właśnie kosmetyków :)
Jesteście ciekawe?
Zapraszam gorąco do dalszej części wpisu!
Zapewne już wiecie, że Perfumerie SEPHORA szykują dla nas nowość na wiosnę/lato 2016 w postaci uroczych, koreańskich kosmetyków marki Tony Moly?!
Powiem Wam szczerze, że byłam lekko w szoku gdy zobaczyłam zapowiedź!
Nie spodziewałam się, że toniczkowe słodziaki znajdą się u nas "na wyciągnięcie ręki" :)
Zwykle zamawiałam je z koreańskiej strony Cosmetic Love lub po prostu z eBay'a :)
Tony Moly można znaleźć również na kilku polskich stronach internetowych z azjatyckim kosmetykami ale niestety (przynajmniej mnie) ceny bardzo zniechęcały...
Czym jest Tony Moly?
Tony Moly jest koreańską firmą kosmetyczną, założoną w 2006 roku, która bezustannie zachwyca swoimi uroczymi opakowaniami w kształcie zwierzątek, owoców, warzyw, jajek czy ust - ale nie tylko!
Kosmetyki Tony Moly bazują na naturalnych składnikach, które nie zawierają parabenów, siarczanów czy ftalanów i - co najważniejsze - kosmetyki Tony Moly nie są testowane na zwierzętach <3
A co jeszcze lepsze - ceny owych produktów zaliczają się do średniopółkowych - więc portfele nie ucierpią :)
Brzmi bardzo zachęcająco, prawda?
TUTAJ znajdziecie katalog Sephory, gdzie na ostatniej stronie jest co nieco o Tony Moly :)
W ofercie Sephory z pewnością znajdą się owocowe kremy do rąk, pomidorowa maseczka, jabłkowy peeling, seria jajeczna, owocowe i króliczkowe balsamy do ust a także pandy (kremy do rąk, sztyfty pod oczy, itp :)
Zastanawiałam się jak Tony Moly w Sephorze będzie wyglądać cenowo i - nie przeraziłam się :D
Z tego co wyczytałam pandy będą kosztować mniej więcej od 35 zł do 49 zł, owocowe balsamy i bananowy krem do rąk 35 zł, pomidorowa maseczka do twarzy 29 zł, enzymatyczny peeling w kształcie jabłka 35 zł, jajeczna seria od 65 zł do 75 zł a króliczy balsam do ust 29 zł, czyli wychodzi na to, że te wspaniałe cudaczki mocno nie spustoszą naszych portfeli!
Super, prawda? :)
Pewnie jesteście ciekawe moich kosmetycznych zbiorów od Tony Moly... :D
Powiem tak - owe cudaki goszczą u mnie już dość długo więc co nieco na ich temat mogę powiedzieć :)
A co takiego posiadam?
Tony Moly, mgiełka do twarzy Pocket Bunny Mist (wersja różowa do cery suchej - Moist)
Czyli owocowa mgiełka do twarzy o delikatnym zapachu, która ma za zadanie odświeżyć buzię w ciągu dnia i nadać jej zdrowego blasku, można także użyć jej pod makijaż lub spsikać "na".
Wybrałam dla siebie wersję dla cery suchej - ta zawiera ekstrakt z liści baobabu, brzoskwiń, malin i truskawek :)
Zwykle używam jej po zrobieniu makijażu, a w cieplejsze dni zawsze wrzucałam ją do torebki i psikałam buzię w ciągu dnia - jaka to była ulga :D
A zapach? Przecudowny, owocowy!
Nawet mój mężczyzna często pytał mnie - "Gdzie masz tą mgiełkę? Muszę spsikać sobie twarz!" :D
Mgiełką psikam często również pędzle do makijażu by te nie "spijały" zbyt dużo podkładu :)
Uwielbiam ją i mam ochotę wypróbować wersji do cery tłustej - Sleek (zawiera ekstrakt z camu camu, pereł, mango i pomarańczy)
Mgiełkę zamówiłam na eBay'u :)
Tony Moly, BCDATION SPF 30 PA++, czyli krem BB/CC i podkład w jednym (miniatura 20g, kolor 01 Bright Pink)
Teraz trochę mniej słodziaśnie - jeśli chodzi o opakowanie rzecz jasna ;p
Przy którymś z moich eBay'owych zamówień otrzymałam bezpłatną próbkę tego podkładu.
Użyłam raz i postanowiłam zamówić troszkę większą wersję (również na eBay'u) :)
Tak jak wyżej wspomniałam, owy produkt łączy w sobie funkcje kremów BB, CC i ma tworzyć krycie niczym podkład :)
To co od razu mi się spodobało to kolor - niech Was nie myli słowo "Pink" gdyż żadnego różu ja tu nie widzę, a wręcz przeciwnie - uważam go za bardzo ładnego żółtka :)
Owy podkład rzeczywiście ładnie prezentuje się na buzi a krycie ma całkiem dobre!
Efekt jaki pozostawia to zdecydowanie glow/dewy, czy jak kto woli - wiadomo o co chodzi :D
Jeśli jedna warstewka nie radzi sobie z moimi plamkami (potrądzikowymi) na twarzy ale gdy kładę kolejną, punktowo - jest miodzio :)
Jesli chodzi o trwałość - przez cały dzień daje rade! Jedynie po paru godzinach zaczynam się świecić na nosku i czole (ale to normalne, zawsze z pomocą przychodzi mi mój ukochany VIP Gold BB Hologram Pearl Pact od Skin79! :)
Z pewnością nie podkreśla suchych skórek ani zmarszczek, a wręcz przeciwnie - mam wrażenie, że dodatkowo nawilża cerę :)
Coś czuję, że w przyszłości skuszę się na wersję pełnowymiarową (choć jego druga wersja All Master też mnie trochę kusi... :)
Ah, no i ogromnym plusem jest oczywiście SPF :)
Tony Moly, Panda's Dream Brightening Eye Base (czyli rozjaśniająca baza-korektor pod oczy)
O tej bazie już kiedyś wspominałam Wam na blogu > KLIK < - ale się powtórzę :)
W przesłodkim opakowaniu w kształcie pandy kryje się biały sztyft, który ma za zadanie rozjaśniać okolice oczu.
Z pewnością warto zwrócić uwagę na dobrze zabezpieczony produkt - poza "pandzią główką" sztyft chroniony jest dodatkową nakładką - za co duża pochwała dla firmy :)
Niestety nie wyobrażam sobie nakładać jej solo - ze względu na moje ogromne problemy z cieniami pod oczami, które wydają się jeszcze większe przez tzw. "doliny łez", których jestem nieszczęśliwą posiadaczką ;p
Funkcji korektora (w moim przypadku) nie pełni ale jako baza pod korektor spisuje się naprawdę fajnie!
Lekko rozjaśnia i wygładza zmarszczki pod oczami, tym samym przedłużając trwałość korektorów. Zwykle gdy nie przypudruję korektora pod oczami - natychmiast zbiera się on w zmarszczkach... Po zastosowaniu pandy korektor zbiera się tylko minimalnie gdyż same "zmarchy" są wygładzone :)
Jako bazy pod cienie do powiek szczerze mówiąc jej nie próbowałam więc się nie wypowiem (jestem wierna Inglot'owi :) ale chętnie to sprawdzę!
Tony Moly, (od lewej) Panda's Dream White Sleeping Pack (wybielająca maseczka całonocna do twarzy), (od prawej) Panda's Dream White Magic Cream (wybielający krem do twarzy)
Panda's Dream White Sleeping Pack - czyli całonocna maseczka, która ma za zadanie wybielać, wyrównać koloryt cery oraz ją rozświetlić :)
Jak wiadomo - nocą nasza skóra chłonie najwięcej więc taka skoncentrowana, naładowana cennymi składnikami maska wydaje się być świetnym rozwiązaniem!
Owa maska posiada w sobie między innymi wyciąg z lawendy, rozmarynu, pędów bambusa, czarną borówkę, maliny czy czarną porzeczkę.
Pandzia maska ma bardzo delikatny, lekko owocowy zapach i przyjemną, lekką konsystencję.
Sam produkt jest niemal przeźroczysty i bardzo szybko się wchłania - co bardzo mi się podoba gdyż nie zostaje na poduszce - a ja niestety bardzo lubię spać na twarzy :D
Sleeping Pack'a nakładamy przed snem jako ostatni krok wieczornej pielęgnacji - niewielką ilość (raczej taką samą ile nakładamy kremu na twarz) wmasowujemy i delikatnie wklepujemy w twarz, szyję i dekolt.
Rano zmywamy i cieszymy się piękną, pełną blasku cerą :D
Szczerze mówiąc nie używam jej mega regularnie (zakręcony człowiek ze mnie ;p) ale za każdym razem po jej użyciu mogłam zauważyć, że moja cera jest jakby bardziej nawilżona i rzeczywiście wydaje się być jaśniejsza :)
Maska procz tego jest okropnie wydajna i nie mam pojęcia kiedy ją zużyję - ale wcale mnie to nie martwi gdyż samo opakowanie niesamowicie zdobi mi moją parapeto-toaletkę :)
Panda's Dream White Magic Cream
Jest to krem, który ma za zadanie natychmiast nawilżyć, wybielić i rozświetlić nam cerę :)
Produkt posiada lekką, kremową konsystencję, która po wmasowaniu w skórę zmienia się w wodnistą.
Szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej czy lepkiej warstwy na skórze.
Zapach natomiast ma dość specyficzny (przynajmniej dla mnie ;p) i nie wiem za bardzo do czego mogłabym go przyrównać :D może delikatnie mdlący... na szczęście po wchłonięciu się w skórę zapach się ulatnia ;)
Po nałożeniu, wmasowaniu i wklepaniu niewielkiej ilości kremu (na twarz, można również w szyję i dekolt) można zauważyć, że natychmiastowo rozjaśnia skórę!
A to zapewne za sprawką Niacynamidu, (czyli inaczej witamina B3, która ma między innymi właściwości wybielające) który jest zawarty w składzie :)
Krem przyjemnie nawilża i bardzo dobrze współgra z podkładami czy kremami BB - jedyny minus to brak SPF ale ja zazwyczaj nakładam krem/bazę z filtrem na krem lub mieszam ze sobą obydwa.
Wszystkie pandy zamówiłam na Cosmetic Love :)
Tony Moly, (od lewej) Appletox Smooth Massage Peeling Cream (peeling enzymatyczny), (od prawej) Tomatox Magic White Massage Pack (maska rozjaśniająca)
Appletox Smooth Massage Peeling Cream - czyli po prostu peeling enzymatyczny zamknięty w opakowaniu w kształcie zielonego jabłuszka :)
Ten właśnie peeling był moim pierwszym azjatyckim enzymatykiem - w działaniu bardzo przypomina Crystal Peeling od Skin79 (pisałam o nim TUTAJ) - jedyne co je różni to sposób użycia gdyż Skinowy peeling (od momentu nałożenia go na twarz) non stop masujemy do uzyskania "wiórków" niczym z gumki do mazania :) jabłkowy peeling natomiast nakładamy (również) na suchą i oczyszczoną buzię, masujemy około 1-2 minuty a następnie pozostawiamy na około 30 sekund.
Po tym czasie zmywamy peeling letnią wodą :)
"Jabłuszko" posiada w sobie między innymi wyciąg z zielonego jabłka (nie przez przypadek :D), który zawiera w sobie kwasy AHA, magnez, żelazo, jak i również witaminy A, E, C, B1 i B6.
Moja cera jest po nim gładka, wyraźnie oczyszczona i jednocześnie nie jest podrażniona gdyż peeling mimo swoich złuszczających właściwości jest bardzo delikatny :)
A zapach? Jest prawdziwie jabłkowy!
Tak peeling prezentuje się na mojej dłoni - na drugim zdjęciu jest po dwuminutowym masażu :)
Tomatox Magic White Massage Pack - czyli "pomidorkowa" maska do twarzy, która ma za zadanie nawilżyć, odżywić, wygładzić, odmłodzić i oczywiście rozjaśnić twarz :)
Tomatox posiada w sobie między innymi wyciąg z pomidora (:D), cytryny, baicha i houstonii.
Jak jej użyć?
Na uprzednio oczyszczoną i osuszoną cerę nałożyć maseczkę, następnie masować przez około 1-2 minuty.
Po masażu pozostawić na skórze przez około 5-10 minut po czym zmyć letnią wodą a samą maskę można stosować 1-2 razy w tygodniu.
Powiem szczerze, że byłam mile zaskoczona działaniem tej maski - rzeczywiście moja cera była gładsza (jeszcze lepszy efekt po uprzednim użyciu Appletox'a :), bardziej nawilżona i... jaśniejsza!
Mimo, iż nie przepadam za maskami, które trzeba potem zmywać (leniuch ze mnie ;p) to ta maseczka jest jedną z moich ulubionych :)
Jej zapach pomidora nie przypomina - moim zdaniem jest typowo "kosmetyczny" ale delikatny.
Appletox i Tomatox kupiłam na eBay'u :)
Niestety zdjęcie idealnego efektu nie oddaje :(
Pierwsze zdjęcie jest prosto po nałożeniu, drugie po minutowym masażu, trzecie natomiast po zmyciu (po pięciu minutach)
Tony Moly, (od lewej) Egg Pore Blackhead Steam Balm, (w środku) Egg Pore Tightening Cooling Pack, (od prawej) Egg Pore Silky Smooth Balm
Egg Pore Blackhead Steam Balm - jest to dość specyficzny produkt, który ma zapewnić dogłębne oczyszczenie porów, tym samym pozbycie się wszelkich zaskórników!
Olejowy żel zamknięty w białym jaju posiada w sobie bogate w składniki odżywcze elementy jaja kurzego, które ma silne działanie przeciwzapalne.
Oleisty żel posiada w sobie małe kuleczki, których zadaniem jest pozbycie się martwego naskórka oraz nadmiaru sebum.
Owy produkt przeznaczony jest do "problemowych miejsc", czyli tam gdzie mamy rozszerzone pory, zaskórniki itp ;p
Ogółem mówiąc - na strefę T :)
Ja największy nacisk kładę na nos - gdzie najwięcej zaskórników i rozszerzonych porów.
Niewielką ilość nabieramy na paluszek i nakładamy w miejsca problematyczne.
Następnie masujemy przez około 2-5 minut po czym zmywamy letnią wodą.
Z tego co mi wiadomo, jajo można stosować nawet codziennie (ja to robię 1-2 razy w tygodniu)
Czy widzę efekty?
Z początku jaja częściej stały i ładnie wyglądały niż były używane xD nie wiem czy to przez moje lenistwo czy zapominalstwo - jednak gdy stosowałam je "od święta" to efektu nie było widać.
Od jakiegoś czasu staram się używać jajek regularnie (tak jak wcześniej pisałam - parę razy w tygodniu) i rzeczywiście zauważyłam, zmianę :)
Oczywiście jeszcze nie pozbyłam się wągrów całkowicie ale jest ich zdecydowanie mniej - mam wrażenie, że po intensywnym masażu olej-żel jakby "wyciaga" zaskórniki na zewnątrz (pod wpływem masażu skóra jest rozgrzana więc do tego otwierają się pory - dzięki czemu są dogłębnie czyszczone)
Wyciąg z jaja kurzego chyba ma na mnie bardzo dobry wpływ - widzę to także po jajecznej paście Skin79, której nauczyłam się w końcu używać xD
Jednym słowem - jestem na TAK! Tylko trzeba pamiętać - aby były efekty należy być systematycznym! :)
Zapach białego jaja jest cudowny - pachnie cytrusami i kojarzy mi się z orzeźwiającą lemoniadą :)
Egg Pore Tightening Cooling Pack
Jest to drugi etap - zaraz po masażu żelowym olejem.
Po "otworzeniu" i oczyszczeniu porów należy pamiętać aby je zamknąć - tu z pomocą przychodzi chłodząca, zwężająca pory maska (która ma przyjemną konsystencję musu-pianki :) w formie jajeczka w kolorze cielistym.
Maska zawiera w sobie między innymi wyciąg z jaja kurzego, przeciwutleniacze, witaminy A, B, E, minerały, olej kameliowy, glinki kaolin, bentonit oraz formułę Selemix AN.
Jak używać jaja?
Na uprzednio oczyszczoną, osuszoną cerę - w miejsca które wcześniej masowałyśmy olejowym żelem - nakładamy maskę i pozostawiamy na około 15-20 minut.
Następnie zmywamy ciepłą wodą.
Maska w międzyczasie zastyga powodując u mnie delikatne łaskotanie :D
Widocznie ściąga uprzednio rozszerzone pory dzięki czemu pory stają się mniej widoczne.
W moim przypadku nie powoduje nadmiernego ściągnięcia ani przesuszenia - skóra wygląda na czystą i gładką :)
Zapach ma dziwny, taki glinkowy ale nie jest mocno odpychający.
Sądzę, że fantastycznie współgra z olejowym żelem i jest wręcz niezbędny po oczyszczaniu porów!
Egg Pore Silky Smooth Balm
Po oczyszczeniu i zwężeniu porów czas na makijaż!
A w tym pomóc nam może baza pod makijaż zamknięta w złotym jaju :)
Owa baza jest ostatnim "jajecznym" krokiem.
Ma ona wypełnić pory, zamaskować wszelkie niedoskonałości oraz kontrolować wydzielanie sebum (dzięki olejkowi kameliowemu), tym samym przedłużając trwałość makijażu.
Baza polecana jest cerom tłustym - ja zwykle nakładam ją na strefę T :)
Baza ma bardzo przyjemną, gładką i kremową konsystencję, która jeszcze przyjemniej rozprowadza się po twarzy.
Makijaż nałożony na nią wygląda bardzo dobrze - podkład czy krem BB nie warzy się, nie podkreśla suchych skórek i do tego przyjemnie pachnie - podobnie jak białe jajo - cytrusowo :)
Minusem jest jedynie brak SPF...
Wszystkie trzy jajeczka kupiłam kiedyś w zestawie na Cosmetic Love :)
Tak jajeczka prezentują się na mojej dłoni - (od lewej) Egg Pore Silky Smooth Balm, (w środku) Egg Pore Tightening Cooling Pack, (od prawej) Egg Pore Blackhead Steam Balm
Podsumowując:
Produkty Tony Moly to nie tylko słodkie i urocze opakowania a kosmetyki o bardzo dobrym działaniu!
Bardzo się cieszę, że owe koreańskie cudeńka pojawią się w Perfumeriach Sephora i szczerze nie mogę się doczekać kiedy to nastąpi! :)
PS Zajrzyjcie koniecznie do katalogu z nowościami Sephory gdyż to nie jedyna nowość, która ma pojawić się na wiosnę/lato 2016!
Mam nadzieję, że mój wpis pomógł choć trochę "przybliżyć" Wam toniczkowe produkty :)
Może skusicie się na któregoś słodziaczka?
A może już macie w swoich zbiorach Tony Moly?
Czekam na komentarze!
Buziaki :***
Dziś obiecany post o Tony Moly - czyli - co pojawi się wiosną/latem 2016 w Sephorze i moje zdanie na temat tych właśnie kosmetyków :)
Jesteście ciekawe?
Zapraszam gorąco do dalszej części wpisu!
Źródło: www.sephora.com |
Źródło: www.sephora.com |
Zapewne już wiecie, że Perfumerie SEPHORA szykują dla nas nowość na wiosnę/lato 2016 w postaci uroczych, koreańskich kosmetyków marki Tony Moly?!
Powiem Wam szczerze, że byłam lekko w szoku gdy zobaczyłam zapowiedź!
Nie spodziewałam się, że toniczkowe słodziaki znajdą się u nas "na wyciągnięcie ręki" :)
Zwykle zamawiałam je z koreańskiej strony Cosmetic Love lub po prostu z eBay'a :)
Tony Moly można znaleźć również na kilku polskich stronach internetowych z azjatyckim kosmetykami ale niestety (przynajmniej mnie) ceny bardzo zniechęcały...
Czym jest Tony Moly?
Tony Moly jest koreańską firmą kosmetyczną, założoną w 2006 roku, która bezustannie zachwyca swoimi uroczymi opakowaniami w kształcie zwierzątek, owoców, warzyw, jajek czy ust - ale nie tylko!
Kosmetyki Tony Moly bazują na naturalnych składnikach, które nie zawierają parabenów, siarczanów czy ftalanów i - co najważniejsze - kosmetyki Tony Moly nie są testowane na zwierzętach <3
A co jeszcze lepsze - ceny owych produktów zaliczają się do średniopółkowych - więc portfele nie ucierpią :)
Brzmi bardzo zachęcająco, prawda?
TUTAJ znajdziecie katalog Sephory, gdzie na ostatniej stronie jest co nieco o Tony Moly :)
W ofercie Sephory z pewnością znajdą się owocowe kremy do rąk, pomidorowa maseczka, jabłkowy peeling, seria jajeczna, owocowe i króliczkowe balsamy do ust a także pandy (kremy do rąk, sztyfty pod oczy, itp :)
Zastanawiałam się jak Tony Moly w Sephorze będzie wyglądać cenowo i - nie przeraziłam się :D
Z tego co wyczytałam pandy będą kosztować mniej więcej od 35 zł do 49 zł, owocowe balsamy i bananowy krem do rąk 35 zł, pomidorowa maseczka do twarzy 29 zł, enzymatyczny peeling w kształcie jabłka 35 zł, jajeczna seria od 65 zł do 75 zł a króliczy balsam do ust 29 zł, czyli wychodzi na to, że te wspaniałe cudaczki mocno nie spustoszą naszych portfeli!
Super, prawda? :)
Pewnie jesteście ciekawe moich kosmetycznych zbiorów od Tony Moly... :D
Powiem tak - owe cudaki goszczą u mnie już dość długo więc co nieco na ich temat mogę powiedzieć :)
A co takiego posiadam?
Tony Moly, mgiełka do twarzy Pocket Bunny Mist (wersja różowa do cery suchej - Moist)
Czyli owocowa mgiełka do twarzy o delikatnym zapachu, która ma za zadanie odświeżyć buzię w ciągu dnia i nadać jej zdrowego blasku, można także użyć jej pod makijaż lub spsikać "na".
Wybrałam dla siebie wersję dla cery suchej - ta zawiera ekstrakt z liści baobabu, brzoskwiń, malin i truskawek :)
Zwykle używam jej po zrobieniu makijażu, a w cieplejsze dni zawsze wrzucałam ją do torebki i psikałam buzię w ciągu dnia - jaka to była ulga :D
A zapach? Przecudowny, owocowy!
Nawet mój mężczyzna często pytał mnie - "Gdzie masz tą mgiełkę? Muszę spsikać sobie twarz!" :D
Mgiełką psikam często również pędzle do makijażu by te nie "spijały" zbyt dużo podkładu :)
Uwielbiam ją i mam ochotę wypróbować wersji do cery tłustej - Sleek (zawiera ekstrakt z camu camu, pereł, mango i pomarańczy)
Mgiełkę zamówiłam na eBay'u :)
Tony Moly, BCDATION SPF 30 PA++, czyli krem BB/CC i podkład w jednym (miniatura 20g, kolor 01 Bright Pink)
Teraz trochę mniej słodziaśnie - jeśli chodzi o opakowanie rzecz jasna ;p
Przy którymś z moich eBay'owych zamówień otrzymałam bezpłatną próbkę tego podkładu.
Użyłam raz i postanowiłam zamówić troszkę większą wersję (również na eBay'u) :)
Tak jak wyżej wspomniałam, owy produkt łączy w sobie funkcje kremów BB, CC i ma tworzyć krycie niczym podkład :)
To co od razu mi się spodobało to kolor - niech Was nie myli słowo "Pink" gdyż żadnego różu ja tu nie widzę, a wręcz przeciwnie - uważam go za bardzo ładnego żółtka :)
Owy podkład rzeczywiście ładnie prezentuje się na buzi a krycie ma całkiem dobre!
Efekt jaki pozostawia to zdecydowanie glow/dewy, czy jak kto woli - wiadomo o co chodzi :D
Jeśli jedna warstewka nie radzi sobie z moimi plamkami (potrądzikowymi) na twarzy ale gdy kładę kolejną, punktowo - jest miodzio :)
Jesli chodzi o trwałość - przez cały dzień daje rade! Jedynie po paru godzinach zaczynam się świecić na nosku i czole (ale to normalne, zawsze z pomocą przychodzi mi mój ukochany VIP Gold BB Hologram Pearl Pact od Skin79! :)
Z pewnością nie podkreśla suchych skórek ani zmarszczek, a wręcz przeciwnie - mam wrażenie, że dodatkowo nawilża cerę :)
Coś czuję, że w przyszłości skuszę się na wersję pełnowymiarową (choć jego druga wersja All Master też mnie trochę kusi... :)
Ah, no i ogromnym plusem jest oczywiście SPF :)
Tony Moly, Panda's Dream Brightening Eye Base (czyli rozjaśniająca baza-korektor pod oczy)
O tej bazie już kiedyś wspominałam Wam na blogu > KLIK < - ale się powtórzę :)
W przesłodkim opakowaniu w kształcie pandy kryje się biały sztyft, który ma za zadanie rozjaśniać okolice oczu.
Z pewnością warto zwrócić uwagę na dobrze zabezpieczony produkt - poza "pandzią główką" sztyft chroniony jest dodatkową nakładką - za co duża pochwała dla firmy :)
Niestety nie wyobrażam sobie nakładać jej solo - ze względu na moje ogromne problemy z cieniami pod oczami, które wydają się jeszcze większe przez tzw. "doliny łez", których jestem nieszczęśliwą posiadaczką ;p
Funkcji korektora (w moim przypadku) nie pełni ale jako baza pod korektor spisuje się naprawdę fajnie!
Lekko rozjaśnia i wygładza zmarszczki pod oczami, tym samym przedłużając trwałość korektorów. Zwykle gdy nie przypudruję korektora pod oczami - natychmiast zbiera się on w zmarszczkach... Po zastosowaniu pandy korektor zbiera się tylko minimalnie gdyż same "zmarchy" są wygładzone :)
Jako bazy pod cienie do powiek szczerze mówiąc jej nie próbowałam więc się nie wypowiem (jestem wierna Inglot'owi :) ale chętnie to sprawdzę!
Tony Moly, (od lewej) Panda's Dream White Sleeping Pack (wybielająca maseczka całonocna do twarzy), (od prawej) Panda's Dream White Magic Cream (wybielający krem do twarzy)
Panda's Dream White Sleeping Pack - czyli całonocna maseczka, która ma za zadanie wybielać, wyrównać koloryt cery oraz ją rozświetlić :)
Jak wiadomo - nocą nasza skóra chłonie najwięcej więc taka skoncentrowana, naładowana cennymi składnikami maska wydaje się być świetnym rozwiązaniem!
Owa maska posiada w sobie między innymi wyciąg z lawendy, rozmarynu, pędów bambusa, czarną borówkę, maliny czy czarną porzeczkę.
Pandzia maska ma bardzo delikatny, lekko owocowy zapach i przyjemną, lekką konsystencję.
Sam produkt jest niemal przeźroczysty i bardzo szybko się wchłania - co bardzo mi się podoba gdyż nie zostaje na poduszce - a ja niestety bardzo lubię spać na twarzy :D
Sleeping Pack'a nakładamy przed snem jako ostatni krok wieczornej pielęgnacji - niewielką ilość (raczej taką samą ile nakładamy kremu na twarz) wmasowujemy i delikatnie wklepujemy w twarz, szyję i dekolt.
Rano zmywamy i cieszymy się piękną, pełną blasku cerą :D
Szczerze mówiąc nie używam jej mega regularnie (zakręcony człowiek ze mnie ;p) ale za każdym razem po jej użyciu mogłam zauważyć, że moja cera jest jakby bardziej nawilżona i rzeczywiście wydaje się być jaśniejsza :)
Maska procz tego jest okropnie wydajna i nie mam pojęcia kiedy ją zużyję - ale wcale mnie to nie martwi gdyż samo opakowanie niesamowicie zdobi mi moją parapeto-toaletkę :)
Panda's Dream White Magic Cream
Jest to krem, który ma za zadanie natychmiast nawilżyć, wybielić i rozświetlić nam cerę :)
Produkt posiada lekką, kremową konsystencję, która po wmasowaniu w skórę zmienia się w wodnistą.
Szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej czy lepkiej warstwy na skórze.
Zapach natomiast ma dość specyficzny (przynajmniej dla mnie ;p) i nie wiem za bardzo do czego mogłabym go przyrównać :D może delikatnie mdlący... na szczęście po wchłonięciu się w skórę zapach się ulatnia ;)
Po nałożeniu, wmasowaniu i wklepaniu niewielkiej ilości kremu (na twarz, można również w szyję i dekolt) można zauważyć, że natychmiastowo rozjaśnia skórę!
A to zapewne za sprawką Niacynamidu, (czyli inaczej witamina B3, która ma między innymi właściwości wybielające) który jest zawarty w składzie :)
Krem przyjemnie nawilża i bardzo dobrze współgra z podkładami czy kremami BB - jedyny minus to brak SPF ale ja zazwyczaj nakładam krem/bazę z filtrem na krem lub mieszam ze sobą obydwa.
Wszystkie pandy zamówiłam na Cosmetic Love :)
Tony Moly, (od lewej) Appletox Smooth Massage Peeling Cream (peeling enzymatyczny), (od prawej) Tomatox Magic White Massage Pack (maska rozjaśniająca)
Appletox Smooth Massage Peeling Cream - czyli po prostu peeling enzymatyczny zamknięty w opakowaniu w kształcie zielonego jabłuszka :)
Ten właśnie peeling był moim pierwszym azjatyckim enzymatykiem - w działaniu bardzo przypomina Crystal Peeling od Skin79 (pisałam o nim TUTAJ) - jedyne co je różni to sposób użycia gdyż Skinowy peeling (od momentu nałożenia go na twarz) non stop masujemy do uzyskania "wiórków" niczym z gumki do mazania :) jabłkowy peeling natomiast nakładamy (również) na suchą i oczyszczoną buzię, masujemy około 1-2 minuty a następnie pozostawiamy na około 30 sekund.
Po tym czasie zmywamy peeling letnią wodą :)
"Jabłuszko" posiada w sobie między innymi wyciąg z zielonego jabłka (nie przez przypadek :D), który zawiera w sobie kwasy AHA, magnez, żelazo, jak i również witaminy A, E, C, B1 i B6.
Moja cera jest po nim gładka, wyraźnie oczyszczona i jednocześnie nie jest podrażniona gdyż peeling mimo swoich złuszczających właściwości jest bardzo delikatny :)
A zapach? Jest prawdziwie jabłkowy!
Tak peeling prezentuje się na mojej dłoni - na drugim zdjęciu jest po dwuminutowym masażu :)
Tomatox Magic White Massage Pack - czyli "pomidorkowa" maska do twarzy, która ma za zadanie nawilżyć, odżywić, wygładzić, odmłodzić i oczywiście rozjaśnić twarz :)
Tomatox posiada w sobie między innymi wyciąg z pomidora (:D), cytryny, baicha i houstonii.
Jak jej użyć?
Na uprzednio oczyszczoną i osuszoną cerę nałożyć maseczkę, następnie masować przez około 1-2 minuty.
Po masażu pozostawić na skórze przez około 5-10 minut po czym zmyć letnią wodą a samą maskę można stosować 1-2 razy w tygodniu.
Powiem szczerze, że byłam mile zaskoczona działaniem tej maski - rzeczywiście moja cera była gładsza (jeszcze lepszy efekt po uprzednim użyciu Appletox'a :), bardziej nawilżona i... jaśniejsza!
Mimo, iż nie przepadam za maskami, które trzeba potem zmywać (leniuch ze mnie ;p) to ta maseczka jest jedną z moich ulubionych :)
Jej zapach pomidora nie przypomina - moim zdaniem jest typowo "kosmetyczny" ale delikatny.
Appletox i Tomatox kupiłam na eBay'u :)
Pierwsze zdjęcie jest prosto po nałożeniu, drugie po minutowym masażu, trzecie natomiast po zmyciu (po pięciu minutach)
Tony Moly, (od lewej) Egg Pore Blackhead Steam Balm, (w środku) Egg Pore Tightening Cooling Pack, (od prawej) Egg Pore Silky Smooth Balm
Egg Pore Blackhead Steam Balm - jest to dość specyficzny produkt, który ma zapewnić dogłębne oczyszczenie porów, tym samym pozbycie się wszelkich zaskórników!
Olejowy żel zamknięty w białym jaju posiada w sobie bogate w składniki odżywcze elementy jaja kurzego, które ma silne działanie przeciwzapalne.
Oleisty żel posiada w sobie małe kuleczki, których zadaniem jest pozbycie się martwego naskórka oraz nadmiaru sebum.
Owy produkt przeznaczony jest do "problemowych miejsc", czyli tam gdzie mamy rozszerzone pory, zaskórniki itp ;p
Ogółem mówiąc - na strefę T :)
Ja największy nacisk kładę na nos - gdzie najwięcej zaskórników i rozszerzonych porów.
Niewielką ilość nabieramy na paluszek i nakładamy w miejsca problematyczne.
Następnie masujemy przez około 2-5 minut po czym zmywamy letnią wodą.
Z tego co mi wiadomo, jajo można stosować nawet codziennie (ja to robię 1-2 razy w tygodniu)
Czy widzę efekty?
Z początku jaja częściej stały i ładnie wyglądały niż były używane xD nie wiem czy to przez moje lenistwo czy zapominalstwo - jednak gdy stosowałam je "od święta" to efektu nie było widać.
Od jakiegoś czasu staram się używać jajek regularnie (tak jak wcześniej pisałam - parę razy w tygodniu) i rzeczywiście zauważyłam, zmianę :)
Oczywiście jeszcze nie pozbyłam się wągrów całkowicie ale jest ich zdecydowanie mniej - mam wrażenie, że po intensywnym masażu olej-żel jakby "wyciaga" zaskórniki na zewnątrz (pod wpływem masażu skóra jest rozgrzana więc do tego otwierają się pory - dzięki czemu są dogłębnie czyszczone)
Wyciąg z jaja kurzego chyba ma na mnie bardzo dobry wpływ - widzę to także po jajecznej paście Skin79, której nauczyłam się w końcu używać xD
Jednym słowem - jestem na TAK! Tylko trzeba pamiętać - aby były efekty należy być systematycznym! :)
Zapach białego jaja jest cudowny - pachnie cytrusami i kojarzy mi się z orzeźwiającą lemoniadą :)
Egg Pore Tightening Cooling Pack
Jest to drugi etap - zaraz po masażu żelowym olejem.
Po "otworzeniu" i oczyszczeniu porów należy pamiętać aby je zamknąć - tu z pomocą przychodzi chłodząca, zwężająca pory maska (która ma przyjemną konsystencję musu-pianki :) w formie jajeczka w kolorze cielistym.
Maska zawiera w sobie między innymi wyciąg z jaja kurzego, przeciwutleniacze, witaminy A, B, E, minerały, olej kameliowy, glinki kaolin, bentonit oraz formułę Selemix AN.
Jak używać jaja?
Na uprzednio oczyszczoną, osuszoną cerę - w miejsca które wcześniej masowałyśmy olejowym żelem - nakładamy maskę i pozostawiamy na około 15-20 minut.
Następnie zmywamy ciepłą wodą.
Maska w międzyczasie zastyga powodując u mnie delikatne łaskotanie :D
Widocznie ściąga uprzednio rozszerzone pory dzięki czemu pory stają się mniej widoczne.
W moim przypadku nie powoduje nadmiernego ściągnięcia ani przesuszenia - skóra wygląda na czystą i gładką :)
Zapach ma dziwny, taki glinkowy ale nie jest mocno odpychający.
Sądzę, że fantastycznie współgra z olejowym żelem i jest wręcz niezbędny po oczyszczaniu porów!
Egg Pore Silky Smooth Balm
Po oczyszczeniu i zwężeniu porów czas na makijaż!
A w tym pomóc nam może baza pod makijaż zamknięta w złotym jaju :)
Owa baza jest ostatnim "jajecznym" krokiem.
Ma ona wypełnić pory, zamaskować wszelkie niedoskonałości oraz kontrolować wydzielanie sebum (dzięki olejkowi kameliowemu), tym samym przedłużając trwałość makijażu.
Baza polecana jest cerom tłustym - ja zwykle nakładam ją na strefę T :)
Baza ma bardzo przyjemną, gładką i kremową konsystencję, która jeszcze przyjemniej rozprowadza się po twarzy.
Makijaż nałożony na nią wygląda bardzo dobrze - podkład czy krem BB nie warzy się, nie podkreśla suchych skórek i do tego przyjemnie pachnie - podobnie jak białe jajo - cytrusowo :)
Minusem jest jedynie brak SPF...
Wszystkie trzy jajeczka kupiłam kiedyś w zestawie na Cosmetic Love :)
Tak jajeczka prezentują się na mojej dłoni - (od lewej) Egg Pore Silky Smooth Balm, (w środku) Egg Pore Tightening Cooling Pack, (od prawej) Egg Pore Blackhead Steam Balm
Podsumowując:
Produkty Tony Moly to nie tylko słodkie i urocze opakowania a kosmetyki o bardzo dobrym działaniu!
Bardzo się cieszę, że owe koreańskie cudeńka pojawią się w Perfumeriach Sephora i szczerze nie mogę się doczekać kiedy to nastąpi! :)
PS Zajrzyjcie koniecznie do katalogu z nowościami Sephory gdyż to nie jedyna nowość, która ma pojawić się na wiosnę/lato 2016!
Mam nadzieję, że mój wpis pomógł choć trochę "przybliżyć" Wam toniczkowe produkty :)
Może skusicie się na któregoś słodziaczka?
A może już macie w swoich zbiorach Tony Moly?
Czekam na komentarze!
Buziaki :***
Myślę, że na coś się skuszę z ciekawości:) ciekawe czy będą też stacjonarnie. Czy tylko online.
OdpowiedzUsuńTeż jestem ciekawa choć w moim przypadku to raczej bez znaczenia - do Sephory mi daleeeko więc zawsze robię zakupy online :(
UsuńNigdy nie miałam przyjemności spotkać się z Tony Moly, ale od dawna wzdycham do tych słodkich opakowań. Kusi mnie na pewno pomidorek, a teraz i jajeczka. No i pandy. WSZYSTKO. :D
OdpowiedzUsuńHahaha, niedobra ja! :D
UsuńJakie to wszystko jest śliczne:D
OdpowiedzUsuńWOW!
To prawda! Opakowania mają mega! :D
UsuńWow, ile kosmetyków! I wszystkie takie słodkie - przygarnęłabym xD
OdpowiedzUsuńZapraszam Na Mojego Bloga Sakurakotoo
Hihihi :D
UsuńUrocze są te cudaki, z pewnością się na coś skuszę, tylko jeszcze nie wiem na co :D
OdpowiedzUsuńJa pewnie też nie przejdę koło nich obojętnie! :D
UsuńAle urocze opakowania :D
OdpowiedzUsuńTo prawda! :3
Usuńbardzo dobrze, że taki post wyprodukowałaś - własnie przegląd tonymoly to to, co chciałam poczytać :D
OdpowiedzUsuńOjjj, bardzo się cieszę! :D
Usuńja już nie mogę się doczekać :D na pewno coś zakupię
OdpowiedzUsuńJa tak samo! :D
UsuńPierwszy raz słyszę o tej firmie. Same opakowania już kuszą! A portfel płacze :D
OdpowiedzUsuńHihi :D Warto się skusić!
Usuńta marka najbardziej przykuła moją uwagę na Sephora Open Door, mam banana, pachnie obłędnie :P
OdpowiedzUsuńAż narobiłaś mi na niego ochoty! :D
UsuńJeny... dzisiaj łaziłam po sephorze i szukałam tych cudów ... jestem na nie napalona do granic możliwości i nie mogę się doczekać kiedy wreszcie przybędą xD do tego ciągle włażę na stronę i widzę wielkie nic . w sephorze pracują takie tempe dzidy, że najpierw przez 10 minut tłumaczyłam kobiecie o co mi chodzi, a ona bezustannie próbowała mi wcisnąć nowe matowe pomadki sephora ( szczerze mówiąc chyba się potem na jakąś skusze xD a kiedy wreszcie zrozumiała o co mi chodzi powiedziała , że nie wie kiedy będą... ludzie moje nerwy cierpią xD
OdpowiedzUsuńHahah oj biedna xD kurcze, w gazetce było napisane, że mają być w kwietniu... tylko ciekawe którego :D myślę, że jak się pojawia to będzie wielokrotnie. BUM na stronie i od razu się dowiemy :D hihiihihi a matowe pomadki w sumie też brzmią kusząco ! :DDD
UsuńWielkie BUM* - cholerna autokorekta -.-
UsuńJakie cudne opakowania!
OdpowiedzUsuńTeż jestem nimi oczarowana!
UsuńJakie słodkości, cudowności :) markę znam od lat (dzięki Memebox) :D ale jak tylko wrzucą ją do Sephory to idę kupić wszystko co będzie :P
OdpowiedzUsuńJa niestety nie zdążyłam mieć przyjemność posiadania Memeboxa; ( ha! Też się rzucę! :D
UsuńPierwszy raz słyszę o tych produktach, zdecydowanie wyglądają pięknie. Szczerze spodziewałam sie , ze w takich cudnych pojemniczkach bedą jakieś błyszczyki albo coś równie tandetnego, ale jestem zaskoczona! Fajnie, ze produkty do pielęgnacji mogą byc równie ciekawe :)
OdpowiedzUsuńWww.kayleenbeauty.blogspot.com
To fakt - piękne opakowania plus dobrze działające produkty w środku to hit! Są naprawdę rewelacyjne :)
UsuńPandiochy muszą być moje :D A jajka mam, ale jedno się różni, bo mam taką jakby ceglastą papkę w jednym z nich, to jakaś taka maska chyba...nie wiem, bo dopiero zaczynam stosowanie ;)
OdpowiedzUsuńOoo to kurczę ciekawa jestem! :D
UsuńOoo to kurczę ciekawa jestem! :D
UsuńWow, ale cuda! Pandowe kosmetyki świetne :D Chyba skuszę się na maseczkę wybielającą :)
OdpowiedzUsuńHihi :D
Usuńnareszcie zaczynają u nas wprowadzać te cuda;)!
OdpowiedzUsuń<3!
UsuńJeszcze nigdy nie robiłam zakupów w sephorze, ale te pandy są słodziutkie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo cieplutko, zachęcam do obserwacji mojego bloga i zapraszam do "łapania 100 000 wyświetleń". Szczegóły na pasku bocznym mojej strony.
Chętnie zajrzę! :)
UsuńPójdę dziś do Sepho chociaż wątpię, że u mnie w Katowicach będzie :(
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem kiedy będą! Powinni dać znać na stronie :)
UsuńCan't wait can't wait! Jestem zakochana po uszy w uroczych opakowaniach *U*
OdpowiedzUsuńAle urocze te pandy, cudowne opakowania.
OdpowiedzUsuńDziewczyny ;) mam możliwość i dostęp do całego kompletu 11 rodzaji tych maseczek - masksheets - wiem że część z nich nie jest dostępna w sephorze, gdyby któraś była zainteresowana jestem w stanie załatwić cały komplet za 120 zł + ewentualne koszty przesyłki. W poniedziałek przylatuje do Polski i wtedy mogłabym je wysłać ;) mój mail katenigma@gmail.com
OdpowiedzUsuń*rodzai ;) błąd się wkradł
OdpowiedzUsuńso cute ^^
OdpowiedzUsuń